Wybraliśmy się na przejażdżkę wzdłuż Morza Martwego by podziwiać górskie krajobrazy przy jego brzegach. Byliśmy w najniżej położonym miejscu na ziemi, 410 metrów poniżej poziomu morza.
Dalej skierowaliśmy się do rezerwatu Dana, który zajmuje sporą część Wadi Dana. Rozejrzeliśmy się nieco po okolicy i na nocleg, zatrzymaliśmy się u wjazdu do rezerwatu.
Było to możliwe dzięki Ahmedowi, który jest tu strażnikiem i zaproponował nam tutaj postój. W samym parku istnieje możliwość odpłatnego przenocowania na specjalnym kempingu z beduińskimi namiotami, jednak cena jest dosyć wysoka. My za to spędziliśmy miły wieczór z Jordańczykami. Najpierw na grila zaprosili nas studenci którzy przyjechali tu z Ammanu by uczcić pomyślnie zdane egzaminy końcowe, a później Ahmed wraz z opiekującym się sklepikiem i punktem informacyjnym dla turystów Yousufem zaparzyli herbatę i kawę. Panowie wprowadzili nas w sedno problemu palestyńskiego i jego znaczenia dla kraju. Swego czasu część terenu okupowanej przez Izrael Palestyny należała do Jordanii i właśnie Jordania jako jedyny kraj w regionie przyznawała swoje obywatelstwo przybywającym Palestyńczykom. Doszło do tego, że 30 % obywateli Jordanii to Palestyńczycy. Notuje się wśród nich wysoki przyrost naturalny, co niestety przekłada się na problemy z bezrobociem i spadkiem dobrobytu dla rdzennych Jordańczyków. Sytuacja na razie jest stabilna ale nigdy nie wiadomo co może stać się w przyszłości. Panowie ubolewali też nad sposobem przekazywania informacji z regionu w mediach zachodnich. Mówi się o zamachach na Bliskim Wschodzie wskazując, że cały region jest niespokojny i niebezpieczny. Cierpi na tym jordańska turystyka, bo słuchając strasznych wieści w tv rozsądny człowiek nie wybierze się w podróż do oka cyklonu, bo przecież na Bliskim Wschodzie wybuchają bomby. Widać, że mieszkający tu ludzie jak kania dżdżu oczekują postępu w procesach pokojowych.
Ahmed, który jest ojcem dziesięciorga dzieci (jedenaste w drodze), jak błogosławieństwo traktuje swoją pracę dla parku. Spędza tu 48 godzin które są dla niego, jak sam przyznaje, odpoczynkiem od domowego zgiełku. Jedynie jego biedna żona nie ma dokąd uciec i przebywa z dziećmi cały czas. Ahmed twierdzi, że taka ilość dzieci to wola Niebios a odpowiedzialność za zajmowanie się nimi to sprawa żony. Taki podział ról.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz