Minęło 12 miesięcy, przejechaliśmy 70 tysięcy kilometrów i szczęśliwie powróciliśmy do Polski.

Polska, Niemcy, Czechy, Słowacja, Węgry, Serbia, Macedonia, Grecja, Turcja, Syria, Jordania, Egipt, Sudan, Etiopia, Kenia, Uganda, Tanzania, Malawi, Zambia, Zimbabwe, Botswana, RPA, Namibia, Angola, D.R. Konga, Kongo, Gabon, Kamerun, Nigeria, Benin, Togo, Burkina Faso, Mali, Mauretania, Sahara Zachodnia, Maroko, Hiszpania, Francja, Włochy, Słowenia, Węgry, Słowacja, Polska

Twelve months on from our departure, and with 70,000 km behind us, we're now back, safe and sound, in Poland.








English
Polski

niedziela, 28 listopada 2010

Wodospady Wiktorii

Wodospady Wiktorii powstały w wyniku ruchów tektonicznych. W ziemi powstała poprzeczna do biegu wody w rzece szczelina która osiągnęła głębokość prawie 100 metrów. Takich szczelin powstało już kilka i za każdym razem wodospady zmieniały swoje położenie. Teraz geolodzy wypatrzyli kolejne pęknięcia w dnie rzeki Zambezi, tak więc za niedługo (w pojęciu geologicznym niedługo może oznaczać miliony lat) wodospady przesuną się na północ w stronę miasta Livingstone w Zambii. Granica pomiędzy Zambią a Zimbabwe biegnie środkiem rzeki i przecina w połowie wysoko położony most, ten sam po którym Pudzianowski ciągnął pociąg na wygranych przez siebie mistrzostwach świata siłaczy. Spotkaliśmy tam rzeźbiarza, który nam powiedział, że nasz siłacz zamówił u niego dwie wielkie, hebanowe rzeźby i że miło się sprzedawało swoje prace zawodnikom, bo duzi chłopcy zamawiali tylko duże dzieła.

Widoki z mostu są oszołamiające, lecz ogromna wysokość i strome skały sprawiły, że poczułem się nieswojo, a nogi się pode mną ugięły kiedy zobaczyłem jak ludzie skaczą w tę otchłań na bungee. Zambezi ma reputację jednej z najlepszych rzek do urządzania spływów pontonowych. Niestety z powodu panującej pory suchej poziom wody jest teraz niski, co grozi bliskim kontaktem z wystającymi z wody skałami. Poza tym trzeba mieć świadomość, że po wywrotce możemy natknąć się na hipopotama lub krokodyla co dodatkowo podnosi poziom adrenaliny we krwi. Przez moment rozważałem możliwość skorzystania z tej rozrywki, ale przypomniałem sobie spływ w Jinja w Ugandzie i zdecydowałem, że nie ma co zbytnio kusić losu.


Po południu weszliśmy do parku narodowego Victoria Falls by podziwiać wodospady. Co nas od samego początku uderzyło to ogromny kontrast pomiędzy Zimbabwe i Zambią w zagospodarowaniu i przygotowaniu miejsca na odwiedziny turystów. Mimo kryzysu i niestabilnej politycznie sytuacji w Zimbabwe centrum dla zwiedzających wciąż świadczy o poprzednich latach świetności tego kraju i jest zrobione na najwyższym poziomie.
Wodospady oszołomiły nas swoim pięknem i potęgą. Niemal każdy zmysł bierze udział w ich poznaniu: widzisz gigantyczną ilość wody spadającą w przepaść, słyszysz towarzyszący temu huk i czujesz jak drży ziemia, na ciało opada zimna mgiełka wodnego pyłu, a do płuc wciągasz wilgotne powietrze i podziwiasz to wszystko oszołomiony natłokiem wrażeń.










 Mieliśmy szczęście, że wodospady odwiedziliśmy w porze suchej, ponieważ w porze deszczowej ciężko cokolwiek zobaczyć z powodu przesłaniającego wszystko wodnego aerozolu powstałego w wyniku wielkiego impetu uderzającej w ziemię wody.

Pełni wrażeń zostaliśmy na noc w Victoria Falls.
Victoria Falls

The Victoria Falls were created as a result of tectonic movement. A crack of almost 100 m in depth formed in the riverbed of the Zambezi at right angles to the river’s flow. Over the millennia a number of other major cracks have formed, each successive one resulting in the falls relocating to a new position. Geologists have already identified newly developing fractures in the Earth’s crust at the bottom of the Zambezi, hence in years to come the falls will move further north towards the town of Livingstone in Zambia.

The Zambezi delineates the border between Zambia and Zimbabwe and is spanned by a bridge which rises formidably high above the gorge below. It was across this very bridge that fellow Pole Mariusz Pudzianowski had to pull a train as part of the World’s Strongest Man competition which he won several years ago. Whilst admiring the vistas from the bridge we got chatting to a Zimbabwean sculptor who told us that our compatriot had bought a pair of colossal, carved, ebony figures from him and that the competition had been great for his business, as the big fellahs taking part in it were only interested in commissioning equally huge works of art.

The views from the Victoria Falls Bridge are stupendous – the height is dizzying and the towering, jagged rocks on either side of the river create a fearsome appearance; the mere sight of people bungee jumping from the bridge into the precipice below was enough to make our knees buckle. The Zambezi is regarded as one of the world’s premier white-water rafting venues; however, as we were there during the dry season the water levels were very low, making the probability of hitting rocks in the event of a spill highly likely. Then, of course, there’s also the possibility of encountering a hippo or crocodile to further raise one’s adrenalin. Adam had been contemplating a rafting excursion, but, thankfully, the scar left on his leg following his earlier jaunt down the Nile whilst in Uganda was enough to dissuade him from tempting fate.

That afternoon we entered the Victoria Falls National Park to admire its main attraction. We were immediately struck by the huge contrast between the way that the parks in Zimbabwe and Zambia are equipped and managed. Despite Zimbabwe’s ongoing economic crisis and political instability, the maintenance of the park and its first-rate visitor centre still attest the country’s previous years of prosperity.

The falls themselves overwhelmed us with their thunderous magnificence and staggering beauty. Virtually all of the senses are engaged in appreciating them: you see a relentless torrent of water hurtling down a sheer drop, and can hear the roar which accompanies it; you feel the ground quivering beneath your feet and a refreshing mist of water spray settling on your skin, whilst with every breath you draw in invigorating, water-cooled air, utterly overcome by the whole experience.

We were lucky that our visit coincided with the dry season, as, apparently, during the rains it can be difficult to see the falls because of the thick shroud of spray produced as a vast volume of water impacts against the rocks.

Abuzz with emotions after our visit we decided to stop overnight at the town of Victoria Falls.

Obserwatorzy