Niesamowite spotkanie
Minęły już ponad 3 miesiące od naszego powrotu do Polski i powoli wpadamy w kierat codzienności . Czasem zastanawiam się jak to w ogóle możliwe, że udało nam się przetrwać ponad roczną podróż po Afryce nie pakując się po drodze w większe kłopoty. Życie uprzykrzali nam lokalni urzędnicy, policjanci chętnie wyciągali ręce po łapówki, gryzły nas niemiłosiernie wszelkiej maści krwiopijne owady, a komarów w Angoli było tak dużo, że myślałem, iż odlecą z naszą moskitierą. Okazuje się, że wszystko można przeżyć, nawet 24 kilometrowy "spacer" w kameruńskiej, potwornie gorącej i wilgotnej dżungli - może nie jest to jakiś wielki wyczyn, ale tak się niestety złożyło, że w ciągu 9 godzin marszu nie mieliśmy ze sobą ani grama jedzenia i co gorsze ani kropli wody. Tak wiec cali i mam nadzieję zdrowi (na razie wszystko z nami OK.) rozmyślamy sobie o naszej podróży i o tym jak w wielu wypadkach ślepy los lub lepiej opaczność boża kieruje naszymi drogami. Kilka dni temu wracaliśmy sobie z wesela w Kielcach i "zahaczyliśmy" o Lublin. Tam, spacerując po mieście, natknęliśmy się znienacka na znajomych: Adama i Rafała. Niby nic wielkiego, nawet jeśli panowie mieszkają w Warszawie, to Polska znowu nie aż tak wielka, żeby do takiego " przypadkowego" spotkania nie mogło dojść. Ale co powiecie na to, że pierwszy raz poznaliśmy się z nimi w Botswanie, w parafii Ojca Sławka w Ghanzi (w linii prostej 8122 km od Lublina, jak napisał mi Adam), gdzie razem z Kasią i Rafałem kręcili film dokumentalny? Zbieg okoliczności wyjątkowego kalibru.
Zainspirowany tym spotkaniem postanowiłem zabrać się do pracy i dokończyć opisywanie naszych przygód. Już wkrótce pierwsze relacje z Botswany, a tymczasem zapraszam na facebookową stronę filmu pt. "Diamenty nie świecą wiecznie", zrealizowanego przez naszych znajomych.
www.facebook.com/diamenty