Minęło 12 miesięcy, przejechaliśmy 70 tysięcy kilometrów i szczęśliwie powróciliśmy do Polski.

Polska, Niemcy, Czechy, Słowacja, Węgry, Serbia, Macedonia, Grecja, Turcja, Syria, Jordania, Egipt, Sudan, Etiopia, Kenia, Uganda, Tanzania, Malawi, Zambia, Zimbabwe, Botswana, RPA, Namibia, Angola, D.R. Konga, Kongo, Gabon, Kamerun, Nigeria, Benin, Togo, Burkina Faso, Mali, Mauretania, Sahara Zachodnia, Maroko, Hiszpania, Francja, Włochy, Słowenia, Węgry, Słowacja, Polska

Twelve months on from our departure, and with 70,000 km behind us, we're now back, safe and sound, in Poland.








English
Polski

czwartek, 1 września 2011

Znowu nadajemy



Niesamowite spotkanie

Minęły już  ponad 3 miesiące od naszego powrotu do Polski i powoli wpadamy w kierat codzienności . Czasem zastanawiam się jak to w ogóle możliwe, że udało nam się przetrwać ponad roczną podróż po Afryce nie pakując się po drodze w większe kłopoty. Życie uprzykrzali nam lokalni urzędnicy, policjanci chętnie wyciągali ręce po łapówki, gryzły nas niemiłosiernie wszelkiej maści krwiopijne owady, a komarów w Angoli było tak dużo, że myślałem, iż odlecą z naszą moskitierą. Okazuje się, że wszystko można przeżyć, nawet 24 kilometrowy "spacer" w kameruńskiej, potwornie gorącej i wilgotnej dżungli - może nie jest to jakiś wielki wyczyn, ale tak się niestety złożyło, że w ciągu 9 godzin marszu nie mieliśmy ze sobą ani grama jedzenia i co gorsze ani kropli wody. Tak wiec cali i mam nadzieję zdrowi (na razie wszystko z nami OK.) rozmyślamy sobie o naszej podróży i o tym jak w wielu wypadkach ślepy los lub lepiej opaczność boża kieruje naszymi drogami. Kilka dni temu wracaliśmy sobie z wesela w Kielcach i "zahaczyliśmy" o Lublin. Tam, spacerując po mieście, natknęliśmy się znienacka na znajomych: Adama i Rafała. Niby nic wielkiego, nawet jeśli panowie mieszkają w Warszawie, to Polska znowu nie aż tak wielka, żeby do takiego " przypadkowego" spotkania nie mogło dojść. Ale co powiecie na to, że pierwszy raz poznaliśmy się z nimi w Botswanie, w parafii Ojca Sławka w Ghanzi (w linii prostej 8122 km od Lublina, jak napisał mi Adam), gdzie razem z Kasią i Rafałem kręcili film dokumentalny? Zbieg okoliczności wyjątkowego kalibru.
Zainspirowany tym spotkaniem postanowiłem zabrać się do pracy i dokończyć opisywanie naszych przygód. Już wkrótce pierwsze relacje z Botswany, a tymczasem zapraszam na facebookową stronę filmu pt. "Diamenty nie świecą wiecznie", zrealizowanego przez naszych znajomych.
www.facebook.com/diamenty










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy