Rankiem wyruszyliśmy w kierunku „Zamków Pustyni”. Jako pierwszy odwiedziliśmy Kasr Al Azrak, miejsce w którym stacjonował Lawrence z Arabii.
Posępne zamczysko z czarnego kamienia miało bardzo ciekawie rozwiązane drzwi. Z powody braku drewna wykuto je z jednego kawałka kamienia i przypominały drzwi do bankowego sejfu.
Dalej odwiedziliśmy karawanseraj Kasr Al Charana, gdzie człowiek opiekujący się tym miejscem z dumą nas powitał słowami: Witam w moim zamku.
Budowla była schronieniem dla wędrujących przez pustynię karawan. Przemyślnie rozmieszczone w ścianach otwory wentylacyjne pozwalały cieszyć się chłodem nawet podczas dużych upałów. „Właściciel” zamku opowiedział nam trochę o jego historii i w ramach zabawienia nas napisał na piasku imię Barbara literami alfabety arabskiego.
Trzecim miejscem które odwiedziliśmy tego dnia były umiejscowione na szlaku karawan łaźnie zwane Kasr Amra. Wyobraźcie sobie na pustyni, po środku niczego, studnię skąd woda jest przesyłana rurami do basenów kąpielowych.
Na tym nie koniec dziwów, bo wnętrze budowli ozdobione jest bardzo bogatymi malowidłami które przedstawiają półnagie kobiety – iście niecodzienny widok w sztuce islamskiej.
Nieco zmęczeni upałem rozbiliśmy obóz na pustyni i po dniu pełnym wrażeń zasłużenie sobie odpoczęliśmy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz