Minęło 12 miesięcy, przejechaliśmy 70 tysięcy kilometrów i szczęśliwie powróciliśmy do Polski.

Polska, Niemcy, Czechy, Słowacja, Węgry, Serbia, Macedonia, Grecja, Turcja, Syria, Jordania, Egipt, Sudan, Etiopia, Kenia, Uganda, Tanzania, Malawi, Zambia, Zimbabwe, Botswana, RPA, Namibia, Angola, D.R. Konga, Kongo, Gabon, Kamerun, Nigeria, Benin, Togo, Burkina Faso, Mali, Mauretania, Sahara Zachodnia, Maroko, Hiszpania, Francja, Włochy, Słowenia, Węgry, Słowacja, Polska

Twelve months on from our departure, and with 70,000 km behind us, we're now back, safe and sound, in Poland.








English
Polski

piątek, 21 maja 2010

Palmyra, 11.05.2010 – wtorek


Po śniadaniu w hotelu ucięliśmy sobie pogawędkę z jednym z jego właścicieli. Opowiadał o różnych przygodach z turystami którzy nie chcieli płacić za usługi, używając różnych głupich, a w ich mniemaniu przebiegłych sztuczek. Aby zilustrować problem, jak na zawołanie, na naszych oczach pewien chłopak, trzymając pieniądze w garści, nonszalancko wyszedł z hotelu i trzeba było go zawrócić by uregulował rachunek.

Ruiny Palmyry zwiedzaliśmy niestety w dużym skwarze i duchocie, ale było warto. Z pustyni uciekliśmy w stronę wybrzeża by uchronić się od pyłu. Po drodze zatrzymaliśmy się by umyć auto u pana który wyglądał jak krewny Pudzianowskiego. Blond włosy i niebieskie oczy u rodowitego Syryjczyka to niecodzienny widok. Czyżby to spuścizna po północnoeuropejskich krzyżowcach lub po Armii Andersa? By umilić czas oczekującym klientom nasz Pudzian serwował kawę i herbatę w zbudowanej przez siebie rakubie (przewiewna konstrukcja o lekkim dachu i ścianach z trzciny). Kawa była szatańsko mocna (espresso do sześcianu), a herbata diabelsko słodka i by można było to przełknąć nasz Pudzian serwował następujący koktajl: do herbaty dolewał kawy! Nie odważyliśmy się odmówić, a niektórzy ze strachu wypili nawet dolewkę. Prawdę powiedziawszy smakowało to o niebo lepiej niż którykolwiek z tych napoi osobno.

Pod wieczór zwiedziliśmy miasto Hama, które słynie z niezwykłego systemu rozprowadzania wody. Otóż w płynącej w dole miasta rzeki zainstalowano sieć potężnych kół wodnych napędzanych jej nurtem.

Koła czerpakami podnoszą wodę na wysokość około 20 metrów skąd akweduktami była ona rozprowadzana po mieście. Koła działają do dzisiaj i potwornie skrzypią podczas obrotu.
Na nocleg zatrzymaliśmy się w górach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy