wtorek, 18 maja 2010
Aleppo, 08.05.2010 – sobota
Wczesnym rankiem dojechaliśmy do Aleppo. Postawiliśmy samochód w pobliżu Cytadeli, przy małej budce w której starszy pan serwował przepyszne zawijańce z falafelkami i mocną, smaczną kawę, a wszystko za niewielkie pieniądze. Zwiedzaliśmy ogromną cytadelę i przysiedliśmy na chwilę by odpocząć od upału i wypić herbatę z miętą. Obok nas siedział pan który zaczął z nami rozmowę. Okazało się, że był to syryjski lekarz który kończył studia w Moskwie, a obecnie pracuje w Arabii Saudyjskiej. Opowiadał trochę o swojej pracy i o tym, że niedługo wraca do Syrii na stałe bo upalny klimat Arabii daje mu się mocno we znaki. Ciągłe przebywanie w klimatyzowanych pomieszczeniach nie służy stawom, a bez klimatyzacji żyć się nie da. Gdy dr Ali dowiedział się, że zamierzamy zwiedzić Hamę, jego miasto, zaraz zapisał nam swój adres, podał telefon i zaprosił by go odwiedzić.
Następną część dnia poświęciliśmy na włóczenie się po mieście i jego ogromnych bazarach. Spijaliśmy świeżo wyciskane soki, szukaliśmy cienia i poznawaliśmy klimat miasta. W pewnym momencie podszedł do nas miejscowy pan i zaczął rozmowę płynną polszczyzną. Zaciągnął nas na herbatę, na chwilę gdzieś zniknął i przyprowadził mocno zdziwionego Anglika. Przedstawił nas sobie i następnie nakazał by John wyraził żal za wypadek prezydenckiego samolotu, ale zabrzmiało to tak jakby John miał przeprosić za spowodowanie tej katastrofy. Stwierdził, że jest mu przykro ale nie ma z tym nic wspólnego.
Pan Antwan Simonian, miejscowy chrześcijanin miał bardzo duży zakres zainteresowań i niewiarygodnie dobrą pamięć. Studiował w Anglii, dwa lata mieszkał w Katowicach eksportując do Syrii pieczarki i codziennie ogląda kanały informacyjne w różnych językach. W pewnym momencie, ku zdziwieniu Brytyjczyków Antwan skierował rozmowę na temat rozwiązłego życia brytyjskich polityków, a potem miał pretensje, że słowa w języku angielskim mają wiele znaczeń.
Wyjechaliśmy z miasta i zatrzymaliśmy się na nocleg wśród pól uprawnych, oczywiście za zgodą właściciela, powiedział muszkila mafi, czyli nie ma problemu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz