Dzień spędzony na Kembu Camp minął nam bardzo pracowicie. Zdjąłem bardzo zużyte przednie koła, na ich miejsce założyłem koła z tyłu samochodu, a tam przykręciłem koła zapasowe. Wymieniłem gumy amortyzatorów, dokręciłem grzechoczący snorkel, wymieniłem olej w silniku. Przy okazji wyszło na jaw, że przednie poduszki karoserii mają zbyt duży luz, zużyły się już i trzeba by było dorobić podkładki by móc poduszki dokręcić. Około 4 po południu dotarli do nas Bianca i Joost w pospawanym i naprawionym samochodzie. Wieczór spędziliśmy przy piwie w barze planując kolejne dni naszej wspólnej podróży.
W sobotę wcześnie opuściliśmy kemping i pojechaliśmy do Nakuru na zakupy. Znalazłem miejsce gdzie ze starych opon dorobiono nam podkładki pod poduszki karoserii. Ruszyliśmy w stronę Eldoret, przy granicy z Ugandą, piękną drogą wśród wzgórz i pól uprawnych. Nie dziwiło nas, że tak dużo Anglików osiedliło się tu w przeszłości – krajobrazy do złudzenia przypominały nam Kent w południowo-wschodniej Anglii. Po drodze minęliśmy głęboki wąwóz przez który przerzucony był niewielki mostek. Serpentynami górskimi z zapierającymi dech w piersiach widokami dotarliśmy do Eldoret, średniej wielkości miasta w którym działała wytwórnia serów. Nie myśleliśmy o tym wcześniej, że tak ciężko będzie dostać żółte sery. Zarówno Etiopia jak i Kenia była pod tym względem serową pustynią. W Eldoret dopadła nas ulewa z gradobiciem, ale nie przeszkodziło nam to w zakupach. W przyzakładowym sklepiku dostaliśmy do spróbowania wszystkie produkowane tu sery i zdecydowaliśmy się na lokalnego cheddara.
W sobotę wcześnie opuściliśmy kemping i pojechaliśmy do Nakuru na zakupy. Znalazłem miejsce gdzie ze starych opon dorobiono nam podkładki pod poduszki karoserii. Ruszyliśmy w stronę Eldoret, przy granicy z Ugandą, piękną drogą wśród wzgórz i pól uprawnych. Nie dziwiło nas, że tak dużo Anglików osiedliło się tu w przeszłości – krajobrazy do złudzenia przypominały nam Kent w południowo-wschodniej Anglii. Po drodze minęliśmy głęboki wąwóz przez który przerzucony był niewielki mostek. Serpentynami górskimi z zapierającymi dech w piersiach widokami dotarliśmy do Eldoret, średniej wielkości miasta w którym działała wytwórnia serów. Nie myśleliśmy o tym wcześniej, że tak ciężko będzie dostać żółte sery. Zarówno Etiopia jak i Kenia była pod tym względem serową pustynią. W Eldoret dopadła nas ulewa z gradobiciem, ale nie przeszkodziło nam to w zakupach. W przyzakładowym sklepiku dostaliśmy do spróbowania wszystkie produkowane tu sery i zdecydowaliśmy się na lokalnego cheddara.
Droga powoli zmieniała się z gładkiego asfaltu w asfalt z głębokimi dziurami, by w końcu zmienić się w bardzo wyboistą drogę gruntową. Niestety nie udało nam się dojechać do wyznaczonego na dzisiaj celu ponieważ Holendrzy złamali amortyzator i urwali jego mocowanie. Na noc zatrzymaliśmy się na kempingu w Kitale.
Następnego dnia nasi znajomi wczesnym rankiem pojechali do miasta szukać części zamiennych i warsztatu, który by zaradził ich kłopotom z samochodem. My zostaliśmy na kempingu i próbowałem założyć na poduszki karoserii dorobione z opon podkładki. Niestety śruby były dosyć zapieczone i by je odkręcić trzeba było zdjąć zderzak. Bałem się, że mogę te śruby ukręcić więc pojechaliśmy do warsztatu gdzie samochód naprawiali Holendrzy.
Po kilku godzinach podkładki były założone i kosztowała nas to około 40 PLN. Holendrzy też naprawili swoje szkody i ruszyliśmy do małego kempingu za miastem, prowadzonego przez osiadłych tu Anglików. Mieszkali oni w uroczym, małym wiejskim domku, a ogród przeznaczyli na obozowisko. Do dyspozycji podróżników były duże, w pełni wyposażone namioty. My oczywiście spaliśmy w swoich samochodach.
Przywitał nas Richard, ekscentrycznie wyglądający starszy pan, którego pochodzący z arystokracji ojciec, były wojskowy, osiadł w Kenii zaraz po drugiej wojnie światowej. Jako, że ziemia była tu tania kupił jej 800 hektarów i rozpoczął gospodarowanie. Farma rozwijała się powoli, korzystając z preferencyjnych kredytów. Niestety w momencie odzyskania przez Kenię niepodległości musieli oni sprzedać całą ziemię ponieważ nie mieli kenijskiego obywatelstwa. Został im do dyspozycji dom wraz z przyległymi do niego ogrodami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz