Wieczorem wróciliśmy na kemping. Przestrzega się turystów by nie poruszali się samotnie po zachodzie słońca i by używali taksówek. My wróciliśmy z miasta mikrobusikiem i ciągle sporo osób poruszało się po ulicach. Jak stwierdziła Teri bezpieczeństwo na ulicach Nairobi bardzo się poprawiło w ciągu kilku ostatnich lat, bo jeszcze jakiś czas temu w ciągu dnia nie można było rozmawiać przez telefon komórkowy z obawy przed jego utratą. Teraz miasto patrolują zastępy policji w cywilnych ubraniach i jest znacznie bezpieczniej.
Na kempingu spotkaliśmy naszych znajomych Holendrów i zaczęliśmy planować wspólny wyjazd do Ugandy.
Rano chcieliśmy razem wyjechać z Nairobi, ale okazało się, że auto Holendrów wymaga naprawy, bo urwały się poduszki mocujące karoserię do ramy. My natomiast wyruszyliśmy w miasto w poszukiwaniu gum amortyzatorów i po ich zdobyciu pojechaliśmy na znany nam kemping na farmie Kembu. Spotkaliśmy tam parę młodych Anglików podróżujących starą Toyotą, którzy mieszkali na tym samym kempingu w Nairobi. Opowiedzieli nam o swoich przeżyciach związanych z przeprawą z Assuanu do Wadi Halfa. Zostali wprowadzeni w błąd przez człowieka sprzedającego bilety i musieli spędzić w Asuanie 10 dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz