Minęło 12 miesięcy, przejechaliśmy 70 tysięcy kilometrów i szczęśliwie powróciliśmy do Polski.

Polska, Niemcy, Czechy, Słowacja, Węgry, Serbia, Macedonia, Grecja, Turcja, Syria, Jordania, Egipt, Sudan, Etiopia, Kenia, Uganda, Tanzania, Malawi, Zambia, Zimbabwe, Botswana, RPA, Namibia, Angola, D.R. Konga, Kongo, Gabon, Kamerun, Nigeria, Benin, Togo, Burkina Faso, Mali, Mauretania, Sahara Zachodnia, Maroko, Hiszpania, Francja, Włochy, Słowenia, Węgry, Słowacja, Polska

Twelve months on from our departure, and with 70,000 km behind us, we're now back, safe and sound, in Poland.








English
Polski

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Sudan, Karima, Atbara, Chartum 27-28,06,2010

W niedzielę rano przyszło nam się pożegnać z Hashimem i Selmą. Uroniliśmy kilka łez podczas rozstania i ruszyliśmy w trasę. Obraliśmy kierunek przez pustynię Bayuda do Atbary, po drodze zjeżdżając z asfaltu by się nieco rozejrzeć po okolicy. Pustynia w tej okolicy jest ładna i łatwa do przejechania samochodem terenowym. Podłoże jest twarde, a nieliczne łachy piachu nie stanowią problemu. Krajobraz urozmaicony jest górkami które są pozostałością po aktywnych niegdyś w tym rejonie wulkanach. Jako, że pogoda nam dopisywała (ustąpiła już burza pyłowa) wnętrze samochodu nagrzało się do temperatury piekarnika i w tych miłych okolicznościach mogliśmy podziwiać piękne widoki. Korzystając z rady Omdego uszyłem sobie w Karima miejscowy strój arragi który jest lekki i przewiewny ale dostatecznie chroni przed słońcem. Dzięki niemu lepiej znosiłem sudańskie upały.



Dojeżdżając do Atbary zostaliśmy zatrzymani przed mostem na Nilu i poproszeni o dokumenty. Policjant wziął mój paszport i zaczął udawać, że czyta po chińsku. Ogromna ilość Chińczyków pracuje w Sudanie a Sudańczycy nie rozróżniają Azjatów od Europejczyków i pewnie dlatego zostaliśmy wzięci za Chińczyków. Ale żeby zaraz alfabet łaciński czytać po chińsku?

Atbara nie należy do zbyt pięknych miast, więc czym prędzej ją opuściliśmy kierując się na południe w stronę Chartumu. Przed wieczorem dojechaliśmy do piramid w Begrawiya i tam zostaliśmy na noc, w ładnym miejscu pomiędzy górkami. Niestety tego dnia, ku rozpaczy Basi, Anglia przegrała z Niemcami 1:4.



Rano wyjechaliśmy z zamiarem odwiedzenia dwóch zabytkowych kompleksów świątynnych z czasów meroickich: Musawarat as Sufra i Naqa. Znajdują się one w odległości około 30 km na wschód od drogi na Chartum. Wyjeżdżając spod piramid dostrzegliśmy szlak prowadzący w pustynię i w nadziei, że nas doprowadzi do obranego przez nas celu ruszyliśmy nim w nieznane. Początkowo kamienista droga zmieniła się w piaszczystą a później poprowadziła nas przez wielkie wadi (miejsca w których w porze deszczowej zbiera się woda i którymi niegdyś płynęły rzeki) Jako, że w wadi stosunkowo łatwo o wodę, bo występuje ona na małej głębokości, porośnięte są one bujną roślinnością (jak na warunki pustynne oczywiście) i mnóstwem drzew. Pomiędzy drzewami ludzie budują swoje domostwa i zajmują na swe osady bardzo rozległe tereny. Co jakiś czas mijaliśmy ludzkie zagrody. Niestety nasza droga nie chciała nas doprowadzić do świątyń i musieliśmy z niej zjechać i ruszyć na azymut. Wjechaliśmy w teren który był płaski jak przysłowiowy stół i jechało się nam szybko i przyjemnie do czasu dotarcia do niewielkich kamienistych wzniesień. Na szczęście w jednej z mikro osad zostaliśmy skierowani na trak zrobiony przez ciężarówkę która jeździ tędy w miarę regularnie. Zostaliśmy też poczęstowani z koziego bukłaka wodą która miała smak wędzonki. Myślimy, że wędzenie kozich skór zabezpiecza je przed szybkim zepsuciem przy kontakcie z wodą.




Zrobiliśmy po pustyni wielkie koło i musieliśmy wrócić do asfaltu w okolicy miasta Szendi, by stamtąd odnaleźć szlak prowadzący do świątyń. Odwiedziliśmy Musawarat i Naqa, zatrzymaliśmy się przy jednej z licznych w tej okolicy studni i już w ciemnościach wróciliśmy do asfaltu by kontynuować naszą podróż do Chartumu. Dotarliśmy do niego późno w nocy i zamieszkaliśmy na dużym kampingu na południe od centrum miasta

1 komentarz:

Obserwatorzy