Minęło 12 miesięcy, przejechaliśmy 70 tysięcy kilometrów i szczęśliwie powróciliśmy do Polski.

Polska, Niemcy, Czechy, Słowacja, Węgry, Serbia, Macedonia, Grecja, Turcja, Syria, Jordania, Egipt, Sudan, Etiopia, Kenia, Uganda, Tanzania, Malawi, Zambia, Zimbabwe, Botswana, RPA, Namibia, Angola, D.R. Konga, Kongo, Gabon, Kamerun, Nigeria, Benin, Togo, Burkina Faso, Mali, Mauretania, Sahara Zachodnia, Maroko, Hiszpania, Francja, Włochy, Słowenia, Węgry, Słowacja, Polska

Twelve months on from our departure, and with 70,000 km behind us, we're now back, safe and sound, in Poland.








English
Polski

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Sudan, Gedaref, 05,07,2010

Rano szykowaliśmy się do dalszej drogi kiedy obok naszego samochody zaparkowały dwa pickupy. Przybyły nimi dwie rodziny beduinów z plemienia Rashaida. Zaczęli wypakowywać z samochodów cały swój dobytek i zabrali się za stawianie obozu. Po rozładowaniu wszystkich rzeczy samochody odjechały by za jakiś czas powrócić z żywym inwentarzem. Ucieszyliśmy się, że wybraliśmy bardzo dobre miejsce na swój kamping, skoro beduini zechcieli się tu rozstawić ze swoimi namiotami.



Rashaida zamieszkują tereny w pobliżu Morza Czerwonego na terenie Sudanu i Erytrei. Wielu z nich trudni się bardzo intratnym przemytem, wwożąc na teren Sudanu elektronikę, papierosy, alkohol. W swoich obozach na pustyni trzymają w namiotach szybkie Toyoty pickupy które służą im do nocnych wypraw przez zieloną granicę. Mimo wysokich zarobków dalej pozostają wierni swym tradycjom i wolą namioty od murowanych domów. Pewnie też taki styl życia sprzyja uprawianiu przemytu.

Droga z Kassali do Gedaref wiedzie wśród pól uprawnych, krajobraz zgoła różny od tego do jakiego przywykły nasze oczy w ciągu ostatnich tygodni podróży. Ziemia jest ciemna i ciężka, po opadach chodzi się po niej jak po czarnoziemach w okolicy Gniewu gdzie z każdym krokiem przylepia się nam do buta kilka kilogramów błota. Właśnie kończyły się żniwa i na samochody ładowano słomę, większość pól była zaorana i czekała na zakończenie pory deszczowej.



Przyzwyczajeni do widoku kubicznych domów z suszonej cegły mułowej, które dominują na północy kraju, z ciekawością przyglądaliśmy się okrągłym chatom o drewnianej konstrukcji oblepionej ziemią bądź okrytej wyplatanymi matami, i pokrytymi strzechą. Wioski zabudowane takimi domami naturalnie komponują się z otoczeniem.



W Gedaref zatrzymaliśmy się w hotelu o niskim standardzie, ale za to z bardzo przewiewnym pokojem. Na szczęcie dla nas temperatura spadła poniżej 40 stopni i wieczorem odczuwaliśmy przyjemny, chłodny powiew wiatru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy