środa, 10 lutego 2010
Nasz Patrol
Po Afryce można poruszać się na wiele sposobów. My wybieramy się w podróż samochodem terenowym. Będzie on naszym środkiem transportu, mieszkaniem, miejscem wypoczynku. Zamierzamy większość z noclegów spędzić w jego przytulnym wnętrzu i aby było to możliwe musieliśmy przerobić nasze auto.
Ludzie piszący o turystyce off-road polecają kilka modeli samochodów szczególnie nadających się do podróży po Afryce. Pierwsze miejsce zajmuje Toyota Land Cruiser ze swoimi "niezniszczalnymi" modelami serii 70 tzw. "bush taxi" i bardziej komfortowymi, ale równie wytrzymałymi, modelami 80 i 105. Miłośnicy Land Rovera stwierdzą zapewne, że palma pierwszeństwa należy się Defenderowi, a niemieccy turyści mogą preferować słynną Gelendę. Zagłębiając się w szczegóły techniczne, w zależności od modelu, mamy do wyboru różne rodzaje zawieszenia, różne sposoby przeniesienia napędy, silniki, wielkość nadwozia, ładowność i dużą rozpiętość cenową. Wypadkowa tych czynników powinna zdeterminować nasz wybór. Dla tych którzy chcą temat zbadać głębiej polecam dwie książki:
1. Vehicle-dependent Expedition Guide - Tom Shepard
2. Sahara overland - Chris Scott
My zdecydowaliśmy się na Nissana Patrola GR, model Y60 z 1997 roku. Samochód któremu autorzy cytowanych wyżej publikacji poświęcają mało uwagi ale też nie mówią o nim specjalnie nic złego. Wybór był podyktowany przede wszystkim ceną ale także sentymentem - przez wiele lat prowadziłem Patrola 160 i 260 po piachach pustyni w Sudanie i spisywały się one w tych trudnych warunkach bardzo dobrze. Wnętrze GR-a jest na tyle duże, że można w nim zbudować łóżko o wymiarach 195x140 cm i dzięki temu wygodnie spędzić noc po trudach podróży (mógłby być nieco wyższy).
Przygotowanie samochodu do dalekiej podróży to dosyć skomplikowane zadanie wymagające sporej wiedzy fachowej. Nam przyszli z pomocą: Tomek "Trasek" Traskiewicz - kierowca rajdowy, konstruktor samochodów rajdowych, miłośnik i pasjonat Off-Roadu, a jednocześnie właściciel znanego warsztatu w którym naprawia, przebudowuje, modernizuje i przygotowuje do wypraw i rajdów samochody terenowe, oraz pracujący u "Traska" Sebastian "Czarny" Piotrowski dla którego off-road nie ma tajemnic. Z Traskiem i Czarnym miałem przyjemność pracować w Sudanie przy naprawie "archeologicznych" Nissanów i liznąć nieco fachu ;)
Lista rzeczy do sprawdzenia i modyfikacji jest dosyć długa, i nie wdając się w szczegóły najważniejsze co zrobiliśmy to:
1. Zawieszenie - sprężyny i amortyzatory i polibusze które wytrzymają trudy wielokilometrowych przejazdów po tarkach (czasem i po podkładach kolejowych :))
2. Układ chłodzenia - głowice w Patrolach lubią wybuchać, a czekają nas 50-cio stopniowe upały w Sudanie.
3. Wskaźnik temperatury oleju - gorący olej nie smaruje zbyt dobrze, a lubi się bardzo nagrzewać w samochodzie z turbodoładowaniem.
4. Większy zbiornik paliwa Long Ranger - nie chcę wozić ropy w kanistrach na dachu (niestety część podróży będzie wymagała takiego sposobu transportu paliwa bo w błotach lasów równikowych spalanie paliwa bardzo wzrasta).
5. Podniesiony wlot powietrza, tzw. snorkel - chroni silnik przed zassaniem wody podczas przepraw przez brody i przed kurzem na pustyni,a dodatkowo doprowadza do silnika chłodniejsze powietrze.
6. Bagażnik dachowy zrobiony przez Jakuba Grybka "Grybola" w jego kuźni w Nicponi.
Sporo osób montuje w swoich samochodach wzmocnione zderzaki, wyciągarki, osłony, itp. Są to przydatne w terenie dodatki lecz dla mnie priorytetem w tak długiej podróży jest masa auta - chcę by była jak najniższa więc z przykrością zrezygnowałem z dociążania samochodu tymi sprzętami. Cała reszta prac związana z samochodem to normalna obsługa: hamulce, oleje, łożyska,uszczelniacze itd.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pozdrowienia od Zdzisława.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się.