11 i 12 września poświęciliśmy na zwiedzanie parku Ruaha. Byliśmy pod wielkim wrażeniem tego miejsca. Potężne baobaby rosły na rozległych przestrzeniach, a pagórkowaty teren pozwalał na obserwację koryta rzeki z wysokich wzgórz. Stada słoni odpoczywały w najgorętszej porze dnia szukając cienia w buszu, żyrafy leniwie spacerowały od drzewa do drzewa w poszukiwaniu świeżych listków, krokodyle korzystały ze słońca i wygrzewały swoje olbrzymie cielska na piaszczystych plażach, hipopotamy dryfowały sobie, jak to mają w zwyczaju, niezrażone obecnością innych zwierząt, a lwy wypoczywały po nocnym polowaniu leżąc z pełnymi brzuchami z bardzo zadowolonymi minami. Ruaha to miły park do obserwacji przyrody ponieważ jego regulamin pozwala wysiąść z samochodu i cieszyć się otoczeniem nie będąc zamkniętym w metalowej puszce. Można też piknikować w cieniu drzew, oczywiście bacznie rozglądając się dookoła by jakiś nieproszony dziki gość nie zaskoczył nas ostatni raz w naszym życiu.
Obserwowanie dzikich zwierząt to bardzo miłe i odprężające zajęcie. Stada słoni można oglądać całymi godzinami i nie być tym znudzonym. Czasami zwierzęta potrafią także rozbawić, jak pewien hipopotam który dał pokaz pływania synchronicznego wykręcając pod wodą korkociągi, pokazując swe różowe brzuszysko.
Noc z 11 na 12 spędziliśmy na małym kempingu prowadzonym przez bardzo miłego pana Augustino, który całe swe życie pracował w turystyce zaczynając od posady pomywacza a kończąc na swym własnym biznesie. Budował teraz na swoim terenie kilka domków, każdy w stylu innego plemienia zamieszkującego najbliższą okolicę. Zaczął od stawiania domu z gliny, takiego jakie budują jego współplemieńcy Hehe. Najlepszą glinę, bardzo dobrze przerobioną pozyskuje się z termitier, konstrukcję dachu robi się z drewna palmowego (zaskakująco lekkiego i wytrzymałego), a pokrycie dachu z trzciny.
Obserwowanie dzikich zwierząt to bardzo miłe i odprężające zajęcie. Stada słoni można oglądać całymi godzinami i nie być tym znudzonym. Czasami zwierzęta potrafią także rozbawić, jak pewien hipopotam który dał pokaz pływania synchronicznego wykręcając pod wodą korkociągi, pokazując swe różowe brzuszysko.
Noc z 11 na 12 spędziliśmy na małym kempingu prowadzonym przez bardzo miłego pana Augustino, który całe swe życie pracował w turystyce zaczynając od posady pomywacza a kończąc na swym własnym biznesie. Budował teraz na swoim terenie kilka domków, każdy w stylu innego plemienia zamieszkującego najbliższą okolicę. Zaczął od stawiania domu z gliny, takiego jakie budują jego współplemieńcy Hehe. Najlepszą glinę, bardzo dobrze przerobioną pozyskuje się z termitier, konstrukcję dachu robi się z drewna palmowego (zaskakująco lekkiego i wytrzymałego), a pokrycie dachu z trzciny.